poniedziałek, 13 stycznia 2014

Rozdział 34.

-Cześć. - powiedziałam zdejmując buty i kurtkę. 
-O jesteś już. Myślałam, że będziesz później. - powiedziała ciocia i mnie przytuliła.
-Też tak myślałam. Miałam przylecieć o dziewiątej.
-Zajmij się nią. Ja muszę pędzić do pracy. 
Pożegnałam się z nią i poszłam do mamy. Siedziała w salonie na kanapie i cały czas płakała.
-Mamo.. - usiadłam obok i ją przytuliłam.
Wtuliła się we mnie. Moczyła mi koszulkę łzami, ale teraz się to nie liczyło.
-Mamo.. Posłuchaj mnie. Dzwoniłaś do kawiarni ? Wzięłaś wolne ? 
-Tak. Dwa tygodnie. 
-Może się położysz u siebie ? Przygotuję Ci gorącą kąpiel... Odpoczniesz trochę ? 
-Tak. Dziękuję.. 
Poszłam z nią na górę. Ona znalazła sobie piżamę, a ja napuściłam w jej łazience gorącej wody do wanny i dolałam płynu do kąpieli. Zostawiłam ją samą i zeszłam na dół zrobić coś do jedzenia. Było już po dziewiątej, ale zgłodniałam. Zawołałam jeszcze do mamy czy chce coś zjeść, ale powiedziała, że jadła z ciocią. Zrobiłam, więc sobie płatki z mlekiem. Byłam zmęczona tym lotem, więc nie robiłam nic innego.
Po zjedzeniu wstawiłam naczynia do pełnej już zmywarki i włączyłam ją.
Postanowiłam wrócić do swojego pokoju i się wykąpać.
Zgasiłam na dole światła, po czym wzięłam torbę i weszłam na górę.
Otworzyłam drzwi od mojego pokoju i zapaliłam światło.
W pokoju zrobiło się jasno. Myślałam, że światło mnie oślepi. Jednak żarówki nadal były przyciemnione. Zawsze musiałam mieć półmrok w pokoju. Nie lubiłam zbyt jasnego światła.
W pokoju nic się nie zmieniło. Wszystkie figurki, maskotki, książki z dzieciństwa i inne pierdółki stały na swoim miejscu.
Na szafkach nie było nawet grama kurzu tak jakby ktoś przed chwilą tu posprzątał.
Torbę położyłam na łóżku i wyjęłam z niej piżamę oraz kapcie. Poszłam z tym do łazienki. Na szafce stały jeszcze kosmetyki, których nie zabrałam do Londynu jednak ja miałam ze sobą całą kosmetyczkę. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic.
Ciepła woda spływała po moim ciele. Było to dla mnie ukojenie. Po tak ciężkim dniu marzyłam już tylko o śnie. Dokładnie się umyłam i wyszłam z pod prysznica. Wytarłam się ręcznikiem i założyłam piżamę. Mokre włosy wysuszyłam i rozczesałam, po czym zrobiłam dwa warkocze.
Kosmetyczkę zostawiłam na szafce i poszłam do pokoju. Miałam zamiar się położyć, ale pomyślałam, że zajrzę jeszcze do mamy.
Wyszłam z pokoju i udałam się do mamy.
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam, że mama leży na łóżku, ale nienakryta.
Obok niej leżała kołdra, więc podeszłam do niej i otuliłam ją kołdrą.
Przed wyjściem dałam jej buziaka w policzek, po czym zgasiłam światło i wyszłam zostawiając jej zapaloną małą lampkę obok łóżka.
Wróciłam do siebie i też się położyłam.
Nie pamiętam nawet kiedy zasnęłam.

**Cztery dni później**
Dzwonili do mnie z uczelni i muszę wracać do Londynu. Nie chcę zostawiać mamy samej, ale powiedziała, że nic się jej nie stanie.
Zarezerwowałam lot na dzisiaj na dwunastą w południe.
O dziesiątej już musiałam się szykować do wyjazdu. Nie chciałam wyjeżdżać. Przyjaciółka mamy ma się nią zaopiekować i ciocia też. Nadal się o nią boję.
Około jedenastej zadzwoniłam po taksówkę, pożegnałam się z mamą i po chwili byłam w drodze na lotnisko. Patrzyłam na ulice pokrytą śniegiem. Na mieście było dużo ludzi.
Gdy wreszcie dojechaliśmy do lotniska, zapłaciłam taksówkarzowi i skierowałam się na odprawę.
Nie chciałam nigdzie lecieć. Zadzwonił od mnie jeszcze Niall. Wyczuł mój smutek. Nie powiedziałam mu, że już wracam. Wie o tym tylko Nathan i nasza sąsiadka. Niall będzie miał niespodziankę.
Mam nadzieję, że miłą. Wypytałam się co i jak. Czy dzisiaj pracują, co robi i tak dalej.
Okazało się, że siedzi w domu. Przedzwoniłam do Zayn'a aby się upewnić. Nikt inny nie odbierał, a Zayn jest prawie zawsze pod telefonem. Nie licząc dni, wieczorów i wyjazdów z Pezz.
Gdy byłam w samolocie musiałam wyłączyć na chwilę telefon jednak gdy byliśmy już w powietrzu znów go uruchomiłam. Lot nie był długi. Około półtorej godziny. Przeciągnęło się trochę, ale to nic.
Do domu dojechałam taksówką. Gdy tylko weszłam poczułam piękny zapach.
Weszłam do kuchni i zobaczyłam Nathana, który robił naleśniki.
-Cześć. - powiedziałam podchodząc do niego i go przytulając.
-Nareszcie jesteś. Co tak długo ?
-Lot się przedłużył. Podejrzewam, że była jakaś awaria, ale nie chcieli nas straszyć.
-Serio ? Mogłaś zginąć i nic na to nie powiesz ?!
-Nooo.. Co się działo jak mnie nie było ? Coś ciekawego w szkole ?
-Nie. Był tu wujek. To znaczy Twój ojciec...
-C-co ? Czego tu chciał ?
-Przyniósł zaproszenie. I list.
-Na co zaproszenie ?
-Na kolację. Mówił, że chce abyśmy przyszli i poznali jego nową dziewczynę. Mieszka w centrum.
-Ja pierdole.. Nigdzie nie idziemy. Dobrze wie, że teraz już się do niego nie odezwę.
-Hmm... Okey..
-Och.. Sorki, że przeklinam. Czego ja Cię uczę...
-Nic się nie stało przecież... Ja wcale nie jestem lepszy... A co do wujka.. Zapomnijmy o tej sprawie... Zjedzmy obiad, bo zrobiłem naleśniki z serem... Specjalnie dla Ciebie...
-Dziękuję. Jesteś bardzo pomocny.

_________________________________
Jest taki krótki...
Nic chyba nie ma w nim ciekawego, ale dawno nie dodawałam, a chciałam coś dzisiaj tu wrzucić. Może w sobotę jeszcze się coś pojawi.
Wiem, że teraz często nie dodaję, ale szkoła i dużo nauki ; //
W czwartek mam wywiadówkę... Nie wiem czy to przeżyję xD
To chyba tyle ; )
Do następnego <3
A i pytanie...
Podoba się rozdział ?
Co byście chcieli przeczytać w kolejnym rozdziale ? ; ) 

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 33.

Tam oczywiście spotkałam Niall'a.
Siedział sam przy stoliku i -tak się brzydko wyrażę- wpierdalał hamburgera.
Podeszliśmy do niego szybko i usiedliśmy naprzeciwko. 
-Cześć. - powiedziałam, a on podskoczył.
-O hej. Co wy tu robicie ? 
-Nie mamy co robić, więc przyszliśmy do Nandos. Harry się już nudzi, a mamy coś zjeść. 
-Ech.. Porada dla małego... Kup hamburgera i duże frytki. Tu zawsze są najlepsze.
Harry się tylko uśmiechnął i poprosił mnie bym właśnie to zamówiła.
Sobie wzięłam tylko wodę. 
-Znowu się głodzisz. - powiedział Niall. Właściwie on to stwierdził. Bardzo surowym tonem.
-Nie.. Niall daj spokój. To nie jest żadne głodzenie. Po prostu nie mam na nic ochoty. 
-Jak zawsze... Przecież nie przytyjesz.
-Nie rozumiesz. Już przez święta nieźle przytyłam. 
-Ale dla mnie i tak jesteś piękna. 
Zarumieniłam się. Chyba to zauważyli, bo tylko się zaśmiali.

**Nowy rok**
Obudziły mnie promienie słoneczne przebijające się przez zasłony w pokoju Nialla.
Dziś pierwszy dzień nowego roku.
Sylwester wczoraj był wybuchowy. Nie pamiętam co się działo.
Obok mnie leżał Niall, który oczywiście mnie przytulał.
Podniosłam się powoli z łóżka. Po chwili tego pożałowałam. Mam okropnego kaca. 
Zrobiło mi się nagle niedobrze, więc pobiegłam do łazienki.
Chyba piętnaście minut tam siedziałam. 
W końcu przeszłam do pokoju i napiłam się wody. Jak zawsze butelka stała obok łóżka.
Usiadłam na łóżku i wzięłam telefon. 
Musiałam go włączyć. Miałam 9 nieodebranych połączeń od mamy. 
Czyli coś się stało. Wzięłam telefon i wyszłam na balkon, po czym do niej oddzwoniłam.
Po kilku sygnałach odebrała.
-Słucham ? - zapytała.
-Cześć mamo. Coś się stało ? Płakałaś ? 
-Posłuchaj ... Tata... On.. 
-Co ? Coś mu się stało ? 
-Nie.. On .. Przyszedł mi wczoraj list. Pozew rozwodowy. Znalazł sobie nową...
-Jak to ?! - wrzasnęłam.
On taki numer ? Przeraziłam się...
-Mamo... Ja wsiadam w samolot i do Ciebie lecę, rozumiesz ? Nie ruszaj się z domu.
-Poco ty tu jeszcze ? Tylko się pokłócicie.
-Wieczorem będę.
-On jutro przyjeżdża po swoje rzeczy.
-To nic. Będę najpóźniej wieczorem. Tylko złapię jakiś samolot i jestem. Obiecuję. 
-Dobrze. 
-Trzymaj się. Pa.
-Do zobaczenia.
Rozłączyłam się i weszłam do pokoju. Wyjście na balkon w samej bieliźnie było złym pomysłem. 
Otworzyłam szafę Niall'a i wyciągnęłam jakieś dresy i koszulkę, po czym poszłam wziąć prysznic.
Rzeczy zostawiłam na łóżku. Po chwili do łazienki wszedł Niall i podał mi swoje bokserki. świetnie. 
Czemu ja nie pomyślałam i nie wzięłam swojej bielizny na zmianę.
Wyszłam spod prysznica, dokładnie się wytarłam i założyłam te bokserki. Trochę na mnie wisiały. Trochę bardzo. Wyszłam z łazienki do pokoju i ubrałam się w przygotowane ubrania. 
-Ślicznie wyglądasz. - powiedział Niall.
Podszedł do mnie od tyłu i objął, po czym zaczął całować po szyi.
-Niall.. Śpieszę się. 
-Ale gdzie ? 
-Mój tata chce się rozwieść z mamą. Muszę jej pomóc. Lecę do Irlandii.
-Lecę z Tobą. Zarezerwuję bilety. 
-Niall.. Masz dużo na głowie. 
-A nieprawda. 
-Jutro wywiad. 
-Można odwołać. 
-Nie, nie można.
-Przylecisz jak będziesz miał wolne... Nie wiem co zrobić z Nathanem.
-Może zostać u nas. 
-Chyba wezmę go ze sobą.
-A szkoła ? 
-Chuj ze szkołą.
-Alice.. Nie przeklinaj.
-Daj spokój. To jedno słowo. I tak nic nie znaczy.
-Niech zostanie u nas. Teraz pracujemy tylko i wyłącznie od 8 do 15. Akurat w godzinach jego lekcji. Będę go odbierał z zajęć i tych treningów. 
-Zostawię go u sąsiadki. Przecież z Kubą się spotyka odkąd tu przyjechał. 
-Dobra. Odwiozę Cię.
-Jesteś na kacu. Przejdę się. 
-Okey. A nie pożegnasz się ? - zapytał gdy zbierałam swoje rzeczy do torebki.
-Pa Niall. Kocham Cię. - powiedziałam, po czym podeszłam do niego, stanęłam na palcach i zaczęłam namiętnie całować. 
-Ja Ciebie bardziej. - powiedział i jeszcze raz się pocałowaliśmy.
Zeszliśmy na dół cały czas trzymając się za ręce. 
Założyłam kurtkę i buty, jeszcze raz go pocałowałam i wyszłam.
Najpierw musiałam pójść po Nathana. 
Jednak gdy poszłam do sąsiadki okazało, że Nathan już jest w domu od piętnastu minut. 
Poprosiłam sąsiadkę o zaopiekowanie się Nathanem.
Opowiedziałam jej co się stało. Przytuliła mnie i się zgodziła. 
Poszłam do domu gdzie zastałam Nathan w kuchni robiącego śniadanie. A raczej obiad, bo była 13. 
Nawet tego nie zauważyłam. Powiedziałam mu, że lecę do Irlandii. Jest już dojrzały, więc opowiedziałam mu co się stało. 
Poszłam do swojego pokoju i spakowałam kilka rzeczy. Byłam strasznie zabiegana i odpoczęłam dopiero po obiedzie. Bilet mam zarezerwowany na 19:30.
Mam jeszcze kilka godzin, więc muszę się trochę ogarnąć. 
Pierwsze co zrobiłam to wzięłam odprężającą kąpiel. Posiedziałam w wannie godzinę czytając książkę i pijąc wino. Później popisałam chwilę z Niall'em. Gdy wyszłam z wody i dokładnie się wytarłam, posmarowałam się balsamem i nałożyłam bieliznę. Włosy wysuszyłam i spięłam w koka. 
Później ubrałam przygotowany już zestaw. Wzięłam też torbę podróżną, do której byłam spakowana i gotowa zeszłam na dół.
-Ile tam będziesz ? - zapytał Nathan.
-Kilka dni. Pomogę trochę mamie. No wiesz nie jest w zbyt dobrym stanie.
-Okey. To ja.. Ja już wziąłem kilka swoich rzeczy.
-Przepraszam. - powiedziałam siadając na podłodze i zaczęłam płakać.
Nathan mnie przytulił.
-Za co ?
-Bo nie nadaję się na opiekuna. Zaniedbuję Cię.
-Nieprawda. Radzę sobie sam bardzo dobrze. Nie martw się mną. Już jest wszystko dobrze. Odkąd tu zamieszkałem to czuję się szczęśliwy. Naprawdę. Znalazłem miłość.. No wiesz...
-Och. Dziękuję, ale... Zostawiam Cię samego tyle razy..
-Oj tam. Lubię być sam. Przynajmniej mnie tak nie pilnujesz jak moja mama.
Przytuliłam go jeszcze raz i wstaliśmy z podłogi.
-Zostało Ci jeszcze trochę czasu. Chodź obejrzymy coś.
-No nie bardzo. Dzwonię już po taksówkę. Jest wpół do 7.
-Dobra. To ja też się zbieram.
Nathan poszedł na górę po swoje rzeczy, a ja zadzwoniłam po taksówkę.
Po chwili już odjeżdżałam. Dość długo jechaliśmy. Na lotnisku byłam dopiero o 19.
Przeszłam przez odprawę i mogłam właściwie wsiadać do samolotu.
Tak też zrobiłam. Nie miałam zamiaru stać tak sama.
W samolocie miałam miejsce przy oknie.
Gdy już byliśmy w górze rozsiadłam się wygodnie, włożyłam słuchawki w uszy i spoglądałam na chmury. Były bardzo piękne. Właściwie była już noc, ale wszystko dobrze widziałam.



Lot trwał około godzinę. Później już tylko półgodziny jazdy do domu. Gdy weszłam do domu zastałam płaczącą mamę i pocieszającą ją ciocię...


_________________________________
Heeeej <3
Co u Was słychać ? Wiem, że dawno nic nie dodawałam. Możecie mnie za to zabić.
Niestety mam troszkę więcej blogów niż ostatnio, więc rozdziały pojawiają się rzadziej. Do tego dochodzi szkoła, która jutro się już zacznie : /
Nie chcę tam wracać.
Jak Wam się podoba rozdział ?
Mam nadzieję, że go nie zepsułam.
Chciałabym Was zaprosić na mojego nowego bloga :
alone--in--wonderland.blogspot.com
; )
Mam nadzieję, że będzie komentować i obserwować ; )
Liczę na dużo komentarzy ; )
Pod tamtym rozdziałem były aż 4 za co baaardzo Wam dziękuję <3
Tylko dziwi mnie, że przy 9 obserwatorach są 4 komentarze ; /
Do następnego <3