Tam oczywiście spotkałam Niall'a.
Siedział sam przy stoliku i -tak się brzydko wyrażę- wpierdalał hamburgera.
Podeszliśmy do niego szybko i usiedliśmy naprzeciwko.
-Cześć. - powiedziałam, a on podskoczył.
-O hej. Co wy tu robicie ?
-Nie mamy co robić, więc przyszliśmy do Nandos. Harry się już nudzi, a mamy coś zjeść.
-Ech.. Porada dla małego... Kup hamburgera i duże frytki. Tu zawsze są najlepsze.
Harry się tylko uśmiechnął i poprosił mnie bym właśnie to zamówiła.
Sobie wzięłam tylko wodę.
-Znowu się głodzisz. - powiedział Niall. Właściwie on to stwierdził. Bardzo surowym tonem.
-Nie.. Niall daj spokój. To nie jest żadne głodzenie. Po prostu nie mam na nic ochoty.
-Jak zawsze... Przecież nie przytyjesz.
-Nie rozumiesz. Już przez święta nieźle przytyłam.
-Ale dla mnie i tak jesteś piękna.
Zarumieniłam się. Chyba to zauważyli, bo tylko się zaśmiali.
**Nowy rok**
Obudziły mnie promienie słoneczne przebijające się przez zasłony w pokoju Nialla.
Dziś pierwszy dzień nowego roku.
Sylwester wczoraj był wybuchowy. Nie pamiętam co się działo.
Obok mnie leżał Niall, który oczywiście mnie przytulał.
Podniosłam się powoli z łóżka. Po chwili tego pożałowałam. Mam okropnego kaca.
Zrobiło mi się nagle niedobrze, więc pobiegłam do łazienki.
Chyba piętnaście minut tam siedziałam.
W końcu przeszłam do pokoju i napiłam się wody. Jak zawsze butelka stała obok łóżka.
Usiadłam na łóżku i wzięłam telefon.
Musiałam go włączyć. Miałam 9 nieodebranych połączeń od mamy.
Czyli coś się stało. Wzięłam telefon i wyszłam na balkon, po czym do niej oddzwoniłam.
Po kilku sygnałach odebrała.
-Słucham ? - zapytała.
-Cześć mamo. Coś się stało ? Płakałaś ?
-Posłuchaj ... Tata... On..
-Co ? Coś mu się stało ?
-Nie.. On .. Przyszedł mi wczoraj list. Pozew rozwodowy. Znalazł sobie nową...
-Jak to ?! - wrzasnęłam.
On taki numer ? Przeraziłam się...
-Mamo... Ja wsiadam w samolot i do Ciebie lecę, rozumiesz ? Nie ruszaj się z domu.
-Poco ty tu jeszcze ? Tylko się pokłócicie.
-Wieczorem będę.
-On jutro przyjeżdża po swoje rzeczy.
-To nic. Będę najpóźniej wieczorem. Tylko złapię jakiś samolot i jestem. Obiecuję.
-Dobrze.
-Trzymaj się. Pa.
-Do zobaczenia.
Rozłączyłam się i weszłam do pokoju. Wyjście na balkon w samej bieliźnie było złym pomysłem.
Otworzyłam szafę Niall'a i wyciągnęłam jakieś dresy i koszulkę, po czym poszłam wziąć prysznic.
Rzeczy zostawiłam na łóżku. Po chwili do łazienki wszedł Niall i podał mi swoje bokserki. świetnie.
Czemu ja nie pomyślałam i nie wzięłam swojej bielizny na zmianę.
Wyszłam spod prysznica, dokładnie się wytarłam i założyłam te bokserki. Trochę na mnie wisiały. Trochę bardzo. Wyszłam z łazienki do pokoju i ubrałam się w przygotowane ubrania.
-Ślicznie wyglądasz. - powiedział Niall.
Podszedł do mnie od tyłu i objął, po czym zaczął całować po szyi.
-Niall.. Śpieszę się.
-Ale gdzie ?
-Mój tata chce się rozwieść z mamą. Muszę jej pomóc. Lecę do Irlandii.
-Lecę z Tobą. Zarezerwuję bilety.
-Niall.. Masz dużo na głowie.
-A nieprawda.
-Jutro wywiad.
-Można odwołać.
-Nie, nie można.
-Przylecisz jak będziesz miał wolne... Nie wiem co zrobić z Nathanem.
-Może zostać u nas.
-Chyba wezmę go ze sobą.
-A szkoła ?
-Chuj ze szkołą.
-Alice.. Nie przeklinaj.
-Daj spokój. To jedno słowo. I tak nic nie znaczy.
-Niech zostanie u nas. Teraz pracujemy tylko i wyłącznie od 8 do 15. Akurat w godzinach jego lekcji. Będę go odbierał z zajęć i tych treningów.
-Zostawię go u sąsiadki. Przecież z Kubą się spotyka odkąd tu przyjechał.
-Dobra. Odwiozę Cię.
-Jesteś na kacu. Przejdę się.
-Okey. A nie pożegnasz się ? - zapytał gdy zbierałam swoje rzeczy do torebki.
-Pa Niall. Kocham Cię. - powiedziałam, po czym podeszłam do niego, stanęłam na palcach i zaczęłam namiętnie całować.
-Ja Ciebie bardziej. - powiedział i jeszcze raz się pocałowaliśmy.
Zeszliśmy na dół cały czas trzymając się za ręce.
Założyłam kurtkę i buty, jeszcze raz go pocałowałam i wyszłam.
Najpierw musiałam pójść po Nathana.
Jednak gdy poszłam do sąsiadki okazało, że Nathan już jest w domu od piętnastu minut.
Poprosiłam sąsiadkę o zaopiekowanie się Nathanem.
Opowiedziałam jej co się stało. Przytuliła mnie i się zgodziła.
Poszłam do domu gdzie zastałam Nathan w kuchni robiącego śniadanie. A raczej obiad, bo była 13.
Nawet tego nie zauważyłam. Powiedziałam mu, że lecę do Irlandii. Jest już dojrzały, więc opowiedziałam mu co się stało.
Poszłam do swojego pokoju i spakowałam kilka rzeczy. Byłam strasznie zabiegana i odpoczęłam dopiero po obiedzie. Bilet mam zarezerwowany na 19:30.
Mam jeszcze kilka godzin, więc muszę się trochę ogarnąć.
Pierwsze co zrobiłam to wzięłam odprężającą kąpiel. Posiedziałam w wannie godzinę czytając książkę i pijąc wino. Później popisałam chwilę z Niall'em. Gdy wyszłam z wody i dokładnie się wytarłam, posmarowałam się balsamem i nałożyłam bieliznę. Włosy wysuszyłam i spięłam w koka.
Później ubrałam przygotowany już zestaw. Wzięłam też torbę podróżną, do której byłam spakowana i gotowa zeszłam na dół.
-Ile tam będziesz ? - zapytał Nathan.
-Kilka dni. Pomogę trochę mamie. No wiesz nie jest w zbyt dobrym stanie.
-Okey. To ja.. Ja już wziąłem kilka swoich rzeczy.
-Przepraszam. - powiedziałam siadając na podłodze i zaczęłam płakać.
Nathan mnie przytulił.
-Za co ?
-Bo nie nadaję się na opiekuna. Zaniedbuję Cię.
-Nieprawda. Radzę sobie sam bardzo dobrze. Nie martw się mną. Już jest wszystko dobrze. Odkąd tu zamieszkałem to czuję się szczęśliwy. Naprawdę. Znalazłem miłość.. No wiesz...
-Och. Dziękuję, ale... Zostawiam Cię samego tyle razy..
-Oj tam. Lubię być sam. Przynajmniej mnie tak nie pilnujesz jak moja mama.
Przytuliłam go jeszcze raz i wstaliśmy z podłogi.
-Zostało Ci jeszcze trochę czasu. Chodź obejrzymy coś.
-No nie bardzo. Dzwonię już po taksówkę. Jest wpół do 7.
-Dobra. To ja też się zbieram.
Nathan poszedł na górę po swoje rzeczy, a ja zadzwoniłam po taksówkę.
Po chwili już odjeżdżałam. Dość długo jechaliśmy. Na lotnisku byłam dopiero o 19.
Przeszłam przez odprawę i mogłam właściwie wsiadać do samolotu.
Tak też zrobiłam. Nie miałam zamiaru stać tak sama.
W samolocie miałam miejsce przy oknie.
Gdy już byliśmy w górze rozsiadłam się wygodnie, włożyłam słuchawki w uszy i spoglądałam na chmury. Były bardzo piękne. Właściwie była już noc, ale wszystko dobrze widziałam.
Lot trwał około godzinę. Później już tylko półgodziny jazdy do domu. Gdy weszłam do domu zastałam płaczącą mamę i pocieszającą ją ciocię...
_________________________________
Heeeej <3
Co u Was słychać ? Wiem, że dawno nic nie dodawałam. Możecie mnie za to zabić.
Niestety mam troszkę więcej blogów niż ostatnio, więc rozdziały pojawiają się rzadziej. Do tego dochodzi szkoła, która jutro się już zacznie : /
Nie chcę tam wracać.
Jak Wam się podoba rozdział ?
Mam nadzieję, że go nie zepsułam.
Chciałabym Was zaprosić na mojego nowego bloga :
alone--in--wonderland.blogspot.com
; )
Mam nadzieję, że będzie komentować i obserwować ; )
Liczę na dużo komentarzy ; )
Pod tamtym rozdziałem były aż 4 za co baaardzo Wam dziękuję <3
Tylko dziwi mnie, że przy 9 obserwatorach są 4 komentarze ; /
Do następnego <3
-Ile tam będziesz ? - zapytał Nathan.
-Kilka dni. Pomogę trochę mamie. No wiesz nie jest w zbyt dobrym stanie.
-Okey. To ja.. Ja już wziąłem kilka swoich rzeczy.
-Przepraszam. - powiedziałam siadając na podłodze i zaczęłam płakać.
Nathan mnie przytulił.
-Za co ?
-Bo nie nadaję się na opiekuna. Zaniedbuję Cię.
-Nieprawda. Radzę sobie sam bardzo dobrze. Nie martw się mną. Już jest wszystko dobrze. Odkąd tu zamieszkałem to czuję się szczęśliwy. Naprawdę. Znalazłem miłość.. No wiesz...
-Och. Dziękuję, ale... Zostawiam Cię samego tyle razy..
-Oj tam. Lubię być sam. Przynajmniej mnie tak nie pilnujesz jak moja mama.
Przytuliłam go jeszcze raz i wstaliśmy z podłogi.
-Zostało Ci jeszcze trochę czasu. Chodź obejrzymy coś.
-No nie bardzo. Dzwonię już po taksówkę. Jest wpół do 7.
-Dobra. To ja też się zbieram.
Nathan poszedł na górę po swoje rzeczy, a ja zadzwoniłam po taksówkę.
Po chwili już odjeżdżałam. Dość długo jechaliśmy. Na lotnisku byłam dopiero o 19.
Przeszłam przez odprawę i mogłam właściwie wsiadać do samolotu.
Tak też zrobiłam. Nie miałam zamiaru stać tak sama.
W samolocie miałam miejsce przy oknie.
Gdy już byliśmy w górze rozsiadłam się wygodnie, włożyłam słuchawki w uszy i spoglądałam na chmury. Były bardzo piękne. Właściwie była już noc, ale wszystko dobrze widziałam.
Lot trwał około godzinę. Później już tylko półgodziny jazdy do domu. Gdy weszłam do domu zastałam płaczącą mamę i pocieszającą ją ciocię...
_________________________________
Heeeej <3
Co u Was słychać ? Wiem, że dawno nic nie dodawałam. Możecie mnie za to zabić.
Niestety mam troszkę więcej blogów niż ostatnio, więc rozdziały pojawiają się rzadziej. Do tego dochodzi szkoła, która jutro się już zacznie : /
Nie chcę tam wracać.
Jak Wam się podoba rozdział ?
Mam nadzieję, że go nie zepsułam.
Chciałabym Was zaprosić na mojego nowego bloga :
alone--in--wonderland.blogspot.com
; )
Mam nadzieję, że będzie komentować i obserwować ; )
Liczę na dużo komentarzy ; )
Pod tamtym rozdziałem były aż 4 za co baaardzo Wam dziękuję <3
Tylko dziwi mnie, że przy 9 obserwatorach są 4 komentarze ; /
Do następnego <3
Zajebisty <33
OdpowiedzUsuńZabiję cię!!!! Pisz mi szybko nexta!! A co do rozdziału zajebisty!! Kocham cię ;**
OdpowiedzUsuń