Ujrzałam w nich mojego ojca.
-Czego chcesz ? - zapytałam szorstko.
-Mogę wejść ?
-Nie. Mam gościa.
-No proszę. Musimy porozmawiać.
Staliśmy chwilę, a ja zastanawiałam się czy go wpuścić. Po chwili usłyszałam kroki na schodach. Obok mnie pojawił się Niall.
-Dzień dobry panie Smith.. - powiedział niezbyt miło.
-Cześć Niall..
-Alice czy coś się stało ? Jestem potrzebny ?
-Nie. On już sobie idzie powiedziałam wskazując na ojca.
-Wcale nie idę. Musimy pogadać o tej kolacji..
-Nie ! Zostawiłeś mamę dla jakiejś zdziry ! Mam się teraz z nią poznać ?!
-No proszę. Weź ze sobą Nathana..
-To jeszcze jego chcesz w to wplątać ?! To jeszcze dziecko ! Czemu narażasz go na takie cierpienie ! On właściwie nic dla Ciebie nie znaczy.. Tak samo jak ja ! Nigdy nic dla Ciebie nie znaczyliśmy.. Mama również! Poza tym to nie jest Twój syn, a ja już dawno nie jestem Twoją córką ! Wynoś się !
Do oczu napłynęły mi łzy. Niall trzymał mnie mocno za rękę co dodało mi odwagi.
-Jeśli jednak zmienisz zdanie przyjedź o osiemnastej do restauracji przy Devonshire Square 9. Mam nadzieję, że do zobaczenia.
-A ja tej nadziei nie mam. - powiedziałam zatrzaskując mu drzwi przed nosem.
Weszłam chwiejnym krokiem do salonu. Niall cały czas trzymał mnie w talii bym nie upadła.
Byłam roztrzęsiona i zdenerwowana. Usiadłam na sofie i zaczęłam spokojnie oddychać.
-Może przynieść Ci wody ? - zapytał Niall.
-Tak.. I przynieś mi torebkę z przedpokoju.
Niall powędrował najpierw po torebkę, a później po wodę.
Wyjęłam maleńkie pudełeczko z tabletkami uspokajającymi i wzięłam dwie popijając całą szklanką wody.
-Co to za leki ? - zapytał Niall z niepokojem.
-Nie martw się. To na uspokojenie. Nic mi nie będzie.
Niall usiadł koło mnie. Gdy chciałam podać mu szklankę nagle wypadła mi z ręki, a ja osunęłam się na oparcie kanapy. Dalej nic nie pamiętam.
Obudziłam się i pierwsze co ujrzałam to biały sufit. Powoli podniosłam się z niewygodnego łóżka i rozejrzałam po pokoju. Byłam przypięta do różnych urządzeń i znajdowałam się w szpitalu.
Jedyne co pamiętałam to tabletki, które wzięłam rano. Nie wiedziałam nawet która jest godzina.
Po dłuższej chwili rozmyślania chciałam wyjść na korytarz, ale do sali wszedł lekarz.
-Dzień dobry pani Smith. Nazywam się Robert Brown i jestem lekarzem.
-Dzień dobry. Która jest godzina ?
-Już trzecia po południu.
-O szóstej muszę być w restauracji.. Mogę wyjść ? Proszę..
-Niestety nie. Te leki, które pani wzięła mogły zaszkodzić dziecku..
-Jakiemu dziecku ? O czym pan mówi ?
-Jest pani w ciąży.
-Ale.. Jak to ?
-Chyba nie muszę tłumaczyć jak zachodzi się w ciąże ? Powiedzieć pani małżonkowi ?
-To nie jest mój mąż.. To znaczy tak jakby, bo jesteśmy tylko zaręczeni. Proszę mu nic nie mówić.. On za półtora tygodnia jedzie w trasę ze swoim zespołem.. Nie może wiedzieć, bo nie pojedzie.
-A mam kogoś w ogóle powiadomić ?
-A czy Niall tu jest ?
-Siedzi na korytarzu.
-Mogę z nim porozmawiać ?
-Oczywiście.. Później przyjdę i wszystko omówimy.
Lekarz wyszedł z sali, a chwilę później wszedł do niej Niall.
Podszedł do mnie szybko, po czym mnie pocałował.
-Co się stało ? Lekarz nic nie chciał mi powiedzieć.
-Nic, nic. Po prostu ze zdenerwowania i przemęczenia straciłam przytomność. Niall kiedy jedziesz w trasę ?
-No.. właśnie jest problem, bo mamy wyjechać już w poniedziałek.. Ale nie chcę Cię zostawiać..
-Jedź.. Tylko na siebie uważaj.
-Ale.. To za trzy dni.. A ty musisz tu leżeć.. Poza tym kto zajmie się Nathanem ?
-Własnie dlatego chciałam, żeby lekarz Cię tu wpuścił. Masz mój telefon ?
-Tak. Posłuchaj, bo ja..
-Jedź już. Daj mi tylko telefon.
-Perrie ma tu za chwilę być. Pojechała do nas po Twoje rzeczy.
-Okey. To jedź już.
Niall położył mój telefon na szafce przy łóżku.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie mocniej. - powiedziałam, po czym Niall mocno mnie przytulił i czule pocałował.
-Cześć kochanie. - powiedziała gdy Niall wychodził z sali.
Ciężko było się z nim rozstać. Mieliśmy spędzić ze sobą ten czas, a teraz wszystko wcięło.
Opadłam na łóżko i okryłam się szczelniej kołdrą, ob było mi strasznie zimno.
Nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
Jest pani w ciąży.
Te słowa cały czas chodziły mi po głowie.
Ja w ciąży ? To jest niemożliwe.. Skąd ? Jak ? Przecież byliśmy odpowiedzialni.
Po policzkach zaczęły spływać mi łzy.
Moje rozmyślania przerwał głos Pezz.
-Cześć kochana. Jak się czujesz ? Kupiłam Ci owoce. Nie wiem czy lubisz pomarańcze albo chociaż banany, ale mam nadzieję, że tak, bo zrobiłam Ci zapas. - powiedziała uradowana.
Odwróciłam się do niej i usiadłam.
Gdy mnie zobaczyła - całą roztrzęsioną i rozpłakaną - podbiegła do mnie i mocno przytuliła.
Moją torbę położyła na krześle, a owoce potoczyły się po podłodze wypadając z siatki.
-Co się stało ? - zapytała zatroskanym głosem, siadając obok mnie.
-Bo.. Jestem w ciąży.. Niall nie wie. To jest.. Ja nie mogę mieć dziecka.. Mam studia.. Nie mogę.. Po prostu nie mogę.
-Spokojnie.. Cała się trzęsiesz i chyba masz gorączkę. Połóż się. Zawołam lekarza.
Perrie zmusiła mnie, żebym się położyła, po czym nakryła mnie kołdrą i kocem, który leżał w rogu łóżka szpitalnego.
Wyszła pospiesznie z sali, a po chwili wróciła z lekarzem...
________________________
Cześć. Wiem, że nie pisałam, ale miałam powody.
Wy olewacie mnie, więc ja Was ;)
Nie powinnam tak robić, ale jeśli są wyświetlenia przy rozdziale, a jest zero komentarzy to jest mi bardzo przykro. Myślałam, że podoba Wam się opowiadanie, a tu widzę, że nie.
Jestem zadowolona z tego rozdziału tak pół na pół.
Miałam napisać o czymś innym, ale w połowie jakoś pomyślałam, że czemu nie zniszczyć jej kariery przez ciąże ? xD
No nieważne. Mam nadzieję, że Wam tak samo podoba się ten rozdział ;)
Dzięki jeśli dotrwaliście do końca.
Jeśli skomentujecie bardzo się ucieszę :)
Paa <3